Pokój w którym mieszkaliśmy miał takie okna jakie lubię - do samej podłogi. Mogłem więc leżąc obserwować co się dzieje wokół domku.
Niewiele się działo, ale i tak się gapiłem. Chmury się przemieszczały, gołe gałęzie poruszały na wietrze, słońce tworzyło różne cienie, czasem i śnieg popadał.
Przebiegał też jakiś obcy pies, zawsze mu parę słów powiedziałem..grzecznie;-)
Legowisko miałem obok mniejszego okna, w takim wygodnym kącie pomiędzy fotelem a szafką kuchenną.
Moje maskotki przyjechały razem ze mną, często kladłem się z nimi w plamie słonecznej.
Jeszcze pewne porównanie.
To zdjęcie zrobione jak jechaliśmy do Carrery, czyli Szwajcaria wiosenna.
To z kolei zrobione jak jechaliśmy do domu, czyli Szwajcaria, a w zasadzie Gryzonia znów zimowa. Mieliśmy sporo szczęścia, bo opady były spore i w pewnym momencie pozamykano niektóre drogi i moglibyśmy mieć problem z wyjazdem. Hmm, tylko czy to aż takie nieszczęście by było to ja wątpię.
Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Psa!
OdpowiedzUsuńbył 9m marca:)