Ze strony Pana też usłyszałem jakieś pretensje.. Pan mi zarzuca że zjadam parkowe znaleziska.
Przecież to nie moja wina, że ludzie są takimi świniami i to czego nie zjedzą zostawiają na trawie pomimo tego, że jest mnóstwo śmietników na takie odpadki. Najczęściej znajduję kości i skóry kiełbasiane, czyli pogrillowe resztki. Tak naprawdę wiele tego nie jest, ale dla mnie każde tego rodzaju znalezisko to radość. Tyle, że muszę naprawdę w ukryciu to zjadać, bo jak mnie zauważą, to każą wypluwać, albo sami mi wyciągają, a ile się nasłucham przy okazji gorzkich słów to moje.
Dziś kolejny raz pan od psa w ciemnobrązowe plamki chciał dać mi psi przysmak. Pani jednak ponownie mu zakazała. Pan ten jednak naciskał mocno i Pani do słów dodała odpowiednią minę i skończył te naciski.. To ponoć dla mojego dobra, nie zostaje mi nic innego jak wierzyć, że tak właśnie jest, bo gdyby to ode mnie zależało, to jadłbym wszystko co znajdę i co dostanę od obcych.
Ostatnie dni są skrajnie jeśli chodzi o warunki atmosferyczne, dawno już tyle razy pod rząd nie byłem na spacerze w trakcie deszczu. Absolutnie mi to nie przeszkadza, troche się ślizgam na trawie, ale mokry łeb mi nie przeszkadza:-)
W niedzielę za to byłem z Panem na dworze podczas burzy, nie dało się dłużej czekać. Ciemne chmury, błyskawice z każdej strony i grzmoty. Kiedyś błyskawice mnie niepokoiły, ale tylko trochę, obecnie już się nad nimi tak nie zastanawiam.
Poniżej ja w roli naturalnej blokady drzwi wejściowych:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość