16.06.2009

psi miszmasz

Pani ostatnio nazywa mnie rudzielcem. To wszystko dlatego, że pewne miejsca na moim futrze nabrały takiego czekoladowego(wg mnie) odcienia. To chyba resztki starego futra, które lada moment zrzucę do końca. Najwięcej mam na udach w dolnych partiach i na sznupie w miejscu w którym rosną wąsiki. Prawie każdego dnia Pani mnie wyczesuje na dworze, ale i tak każdą wolną chwilę spędza w towarzystwie odkurzacza. Dla mnie jest to jakiś wydumany problem, bo w czym niby przeszkadza moje futro spokojnie sobie leżące na podłodze?
Ze strony Pana też usłyszałem jakieś pretensje.. Pan mi zarzuca że zjadam parkowe znaleziska.
Przecież to nie moja wina, że ludzie są takimi świniami i to czego nie zjedzą zostawiają na trawie pomimo tego, że jest mnóstwo śmietników na takie odpadki. Najczęściej znajduję kości i skóry kiełbasiane, czyli pogrillowe resztki. Tak naprawdę wiele tego nie jest, ale dla mnie każde tego rodzaju znalezisko to radość. Tyle, że muszę naprawdę w ukryciu to zjadać, bo jak mnie zauważą, to każą wypluwać, albo sami mi wyciągają, a ile się nasłucham przy okazji gorzkich słów to moje.
Dziś kolejny raz pan od psa w ciemnobrązowe plamki chciał dać mi psi przysmak. Pani jednak ponownie mu zakazała. Pan ten jednak naciskał mocno i Pani do słów dodała odpowiednią minę i skończył te naciski.. To ponoć dla mojego dobra, nie zostaje mi nic innego jak wierzyć, że tak właśnie jest, bo gdyby to ode mnie zależało, to jadłbym wszystko co znajdę i co dostanę od obcych.
Ostatnie dni są skrajnie jeśli chodzi o warunki atmosferyczne, dawno już tyle razy pod rząd nie byłem na spacerze w trakcie deszczu. Absolutnie mi to nie przeszkadza, troche się ślizgam na trawie, ale mokry łeb mi nie przeszkadza:-)
W niedzielę za to byłem z Panem na dworze podczas burzy, nie dało się dłużej czekać. Ciemne chmury, błyskawice z każdej strony i grzmoty. Kiedyś błyskawice mnie niepokoiły, ale tylko trochę, obecnie już się nad nimi tak nie zastanawiam.

Usłyszałem niedawno rozmowę, że moje legowisko zostanie pod oknem. Miało to być miejsce tymczasowe, ale tak mi się podoba, że nie będą mnie stamtąd ruszać. Bardzo się cieszę, bo lubię sobie leżeć wygodnie i spoglądać na okolicę, patrzeć co robią króliki, ptaki, albo robotnicy pracujący w ogrodzie. Często zasypiam z nosem prawie przyklejonym do szyby.
Poniżej ja w roli naturalnej blokady drzwi wejściowych:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...