Parę obrazków z moich codziennych spacerów wakacyjnych.
Ale wpierw napiszę jak wygląda(ł) mój każdy dzień na wypoczynku.
Pobudka wcześnie, czasem nawet przed wschodem słońca. Bo w sumie czemu nie?
Wynikało to z dwóch powodów: chęć zjedzenia porannej porcji paszki i chęć polegiwania na trawniku.
Jak już zbudziłem Pana, to szliśmy na spacer sarnią ścieżką. Załatwiałem swoje potrzeby, zostawiałem wiadomości, badałem teren czy przez noc jakieś zmiany nie zaszły. Potem już szybko do domu i miska.
I już ten moment gdy mogłem objąć we władanie przydomowy trawnik! Wpierw obchód, nozdrzowanie krzaków, zabawa moim winnym korzeniem aż do uczucia senności.
Potem drzemka albo na trawie, albo na kamieniach. W słońcu, albo w cieniu. Oczywiście były też sytuacje, że musiałem stróżować. Zostawałem sam, wykorzystywałem ten czas na porządne wyspanie się. Raz nawet w sypialni..ale zostałem nakryty i potem już nie miałem dostępu do łóżka. Skandal..
No nic.
Żałowałem że nie moge sobie pobiegać pomiędzy winnicami, no ale trudno. Najważniejsze, że mogłem być podwórkowym psem. Bywało, że chciałem i nocować na dworze;-)
Moje wyjścia w teren nie były jakieś specjalne, ale szybko poczułem że mam do dyspozycji spore terytorium i się wczuwałem w jego opiekę;-)
Tyle, że trawy za dużo nie pokosztowałem - było jednak sucho.
Tak, winogrona były blisko, w zasięgu nosa;-) i oczu. Tylko język za krótki!
Po lewej młodziutkie i małe krzaki winorośli, po prawej już stare, z ogromną ilością owoców.
Wschody i zachody słońca, codziennie byłem ich świadkiem.
Coś tam zawsze ciekawego się w tych trawach i krzaczkach znalazło..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość