Pomyślałem, że może owinę się chustą, czapka na oczy i nikt nie będzie się mnie czepiał przy wejściu na stadion. Jednak śmiech bliskich mi osób sprowadził mnie na ziemię. No tak, to nie mogłoby się udać. Ale jakby miał czapeczkę z napisem "polizei" i kamizelkę np. z napisem "zoll", to kto wie;-)))
Zanim ktoś zacząłby się zastanawiać, to ja już bym siedział w takim miejscu z którego miałbym doskonały widok na boisko, a sam byłbym niewidoczny dla ochrony. Tyle było moich przygotowań na weekendowy wyjazd do Frankfurtu. Wiadomo, na czas meczu ja pilnuję domu(oficjalnie).
A nieoficjalnie...:-)))
Czasem dostaję pozwolenie na podrzemanie na kanapie, jasne że korzystam i to bardzo chętnie. Tyle, że zawsze mam wyznaczone miejsce, czyli położony kocyk, czy jakąś tam szmatkę. I faktycznie zwijam się w kłębek i trzymam się wyznaczonej granicy. Bywa, że dopuszczam się pewnej samowolki i układam się, tak jak mi pasuje, co dokładniej widać poniżej. Moim terytorium miał być ten koc. Przez chwilę był, ale stwierdziłem, że tak jest jakoś przytulniej.
We Frankfurcie tradycyjnie podczas mojego pobytu było zimowo. Padał śnieg, potem deszcz. Mało kto się cieszył. Właściciele kawiarni coś mi się wydaje też nie byli szczęśliwi.
Ja nie narzekałem, ale aż bałem się okazywać jakieś większe zadowolenie, bo wszyscy negatywnie się wyrażali o tym ochłodzeniu, a mówiąc o śniegu używali niecenzuralnych słów.
A jak w niedziele wróciliśmy do domu, to w Adlikonie nadal była wiosna;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość