Po powrocie z wakacji znalazłem w korespondencji pocztówkę skierowaną do mnie. Wysłała ją pani Maja, zwierzęca lekarka. Czasem właśnie do niej mnie Pan zabiera, bo ten gabinet jest bardzo blisko, można podjechać tramwajem. Do pani Kornelii trzeba już jechać autem, więc gdy liczy się czas odwiedzam panią Maję.
Pocztówka była zaproszeniem na szczepionkę przeciw wściekliźnie. Czyli mus.
Najbardziej mnie zdenerwowało to, że zamiast psa na pocztówce był kot! To jeszcze nic - w tekście zaproszenia był Katze przekreślony a Hund dopisany.. Nie jestem drobiazgowy;-), ale pies powinien dostać psią pocztówkę, prawda?
Jedynym dniem w którym mogłem iść na szczepienie był czwartek. Wczesnym wieczorem Pani poszła ze mną na przystanek tramwajowy. Cieszyłem się, że mam nadprogramowe wyjście, ale też byłem nerwowy, że nie będę mógł kibicować Italii przez pierwszą połowę meczu.
Do tej pory uważam, że jakbym kibicował to na pewno zamiast remisu byłaby wygrana, no ale nadal Włosi mają szanse na wyjście z grupy. W tej grupie to moja ulubiona drużyna. Druga ulubiona już w zasadzie może pakować walizki, żal mi tych Irlandczyków.
Ach wracając do głownego tematu;-)
Na przystanku wszyscy, ale to dokładnie wszyscy mnie zaczepiali. Wyciągali do mnie ręce, cmokali, coś tam zagadywali, wypytywali niedyskretnie o mój wiek i inne takie. Rozbawiłem się nieco, choć Pani nie była z tego zadowolona. W końcu nadjechał tramwaj.
Mogłem sobie patrzeć przez okno, ale krótko, bo na następnym przystanku wsiadł tłum i podeszliśmy już w stronę wyjścia, na kolejnym już trzeba było wysiadać. Mine mam typu "psia biedność", to zawsze robi wrażenie na innych i każdy chce mnie pocieszać. Tak naprawdę to ani się nie bałem, ani nie byłem smutny.
Tu już w poczekalni, wokół psie i kocie zapachy. Koty w swoich klatkach, tak schowane, że nawet ich nie widziałem.
Waga 38,4 kg czyli moje wspaniałe mięśnie, nadmiar futra, kita i mózg. To pewne że mój mózg musi dużo ważyć. Mam tyle przemyśleń, wniosków, zapamiętanych wydarzeń, że gdzieś musi się to mieścić. Ja wiem, Pan zaraz powie, że jeśli chodzi o mózg to nie jest ważna waga. No być może, ale ja sobie to wyobrażam inaczej.
Serce osłuchane, pracuje dobrze, ucho sprawdzone specjalnym urządzeniem i co za radość, nic tam się złego nie dzieje. Ukłucia zastrzyku ze szczepionką nawet nie pamiętam. Bardziej zapamiętałem podziw w spojrzeniach asystentek pani Mai jak na komendę Pana ochoczo wskoczyłem na stół do badań;-)))
Co ja poradzę na to, że lekarz mi się kojarzy z przysmakami i pochwałami, dlatego chodzę tam z przyjemnościa.
A to wspomniana na początku pocztówka, jakość zdjęć w tym wpisie marna, takie były mozliwości.
Dzielny pies z Ciebie, Enzo:) a pocztowka faktycznie zupelnie niestosowna!:)
OdpowiedzUsuń