Zima wcale sobie nie poszła, to był tylko taki fałszywy alarm.
W zasadzie to.. to się tym nie zmartwiłem;-)
Lubię zabawy w śniegu i nawet jak moje wąsiki są oszronione czuję się dobrze - zimno mi nie straszne!
Nie mam nowych zdjęć, bo Pani palec pewnie by przymarzł do aparatu gdyby dziś robiła;-)
Za to mam utrwalone przez Pana zabawy z przypadkowymi psami, z początku stycznia.
To młoda labradorka, nie znam imienia tej koleżanki niestety.
Wesoło ze mną biegała, już nawet chcieliśmy się bliżej zapoznać ale jej pani spanikowała i był koniec imprezy.Po tych biegach poleżałem na śniegu czekając na jakąś nowa, towarzyską okazję.
Pojawił się tajemniczy kolega;-)
Z dość rozbudowaną klatą i srogim spojrzeniem:
Jednak szybko nawiązaliśmy nić porozumienia i nasze relacje stały się przyjazne..
Tylko pan nowego znajomego nie wytrzymał napięcia i zabrał go do domu.
Może sposób naszej zabawy mu się nie spodobał? Nie wiem, wygłupialiśmy się całkiem normalnie, jak to dwa dorosłe psy:)
To był udany dzień, całkiem niespodziewane psie spotkania, śnieg, dobra zabawa:-)
We want snow!!!
OdpowiedzUsuńLicks and sniffs,
Zack, Sassy and Buddy