Dość szybko mi ten tydzień minął, dużo się działo, byłem w różnych miejscach. Moje zachowanie mocno dyskusyjne...
Ja myślę, że zachowywałem się przyzwoicie i jedynie zdarzały mi się małe wpadki, Pani i Pan myślą chyba inaczej.
Ale co tam, zamiast o głupotach pisać powinienem wspomnieć o Paryżu;-)
Spakowane legowisko sugerowało, że wracamy do domu, a tu niespodzianka, wjeżdżamy do jakiegoś miasta, ulice szerokie, na chodnikach tłumy.
Po wyjściu z samochodu pierwsze co rzuca mi się w oczy to wielkie rusztowanie.
Okazuje się, że to słynna wieża Eiffla.

Wiem, że da się wjechać na szczyt windą, ale naprawdę nie odczuwałem takiej potrzeby. Zresztą wokół wieży kłębił się taki tłum, że miałem wrażenie, iż nagle wszyscy zapragnęli pooglądać Paryż z wieży Eiffla..
Wieża znajduję się w ciekawym parku, kręciło się tam sporo psów, wszystkie donośnie obszczekałem, a co! Niektóre nawet mi odpowiedziały.
Bliższe poznanie się nie wchodziło w grę, gdyż:

Ale pod krzakiem z fioletowymi kwiatami zapozowałem, w końcu nie wypada być w Paryżu i nie mieć zdjęcia z wieżą Eiffla;-)

Potem idziemy w stronę jednego z wielu mostów, trzeba udać się na drugi brzeg Sekwany.




Za to całkiem blisko zobaczyłem Łuk Triumfalny! To też przecież miejsce bardzo znane w Paryżu, no i (co nie dziwi) oblężone przez turystów.
Wokół Łuku krążyły samochody, wyglądało to jak na jakimś wyścigu Formuły 1, tyle, że w zwolnionym tempie i zwiększonej liczbie uczestników.
My wokół Łuku nie jechaliśmy:D


Potem przeszliśmy Polami Elizejskimi.
Wszystko tam było duże: sama ulica, chodniki, masa ludzka, wystawy sklepowe i restauracyjne ogródki.
Człapałem posłusznie, gdy się gdzieś zatrzymywaliśmy robiłem minę typu "psia biedność", zawsze, naprawdę zawsze wywoływała efekt. Czułem się jakbym był najbardziej interesującym psem w tym wielkim mieście!
Spoglądano na mnie z sympatią, wysyłano mi uśmiechy i zagadywano. Byli też tacy co podchodzili z zamiarem pomisowania mnie. Zawsze okazywałem radość, chwilami -jak to Pani twierdzi-przesadną, bo obskakiwałem swoich wielbicieli.
Doszliśmy do Place de la Concorde, tam też pusto nie było. Nawet odczuwałem już pewne zmęczenie i się zastanawiałem ile ten Paryz ma jeszcze miejsc do których TRZEBA pójść?

My przeszliśmy jakies 11 kilometrów i był to tylko mały wycinek paryskich atrakcji.

Nawet ten Paryż taki zły nie był, choć wiadomo, że ja wole las, plażę, wodę.
Jestem miastowym psem, który uwielbia wieś;-)
Panu i Pani Paryż się podobał, pomimo tych tłumów:)
Aaa, no muszę jeszcze dać zdjęcie nawiązujące do tytułu wpisu:

Ojej ale fajnie! Zrobili Ci niespodziankę. A ja bardzo lubię miasto i pewnie bym się tam fajnie czuł. A "resorkami" rozczuliłeś moją panią, teraz już rzadko kto tak mówi...
OdpowiedzUsuń