28.02.2014

zwyczajny dzień w Adlikonie

Żeby nie było, że ostatnio u mnie tylko egzotyczne klimaty rządzą, to zdam relację z dzisiejszego spaceru. Nie będę się chwalił jak to wiosennie, ani jednego zdjęcia kwitnących kwiatków dziś nie pokażę. Być może już w wielu miejscach zrobiło się wiosennie. Słońce czuć że mocno grzeje.
Na początku spenetrowałem dokładnie ściernisko pokukurydziane. Jakoś tak, te kępki trawy mnie zachęciły.


W jednym z domów są w oknie przybudówki figury zwierząt. I zawsze jak przechodzę obok, to się zastanawiam czy to mieszkańcy tego domostwa? Kot i pies, to możliwe. Ale krowa i prosiak? Nie ma tam stodoły, ani chlewika, nie wiem więc o co chodzi - kolejna zagadka do rozwiązania!

Ale to ma czas, lepiej skoczyć na łąkę i korzystając z tego, że jest pusta poszaleć sobie. I trochę przekąsić (niektóre pędy trawy nadają się już do zjedzenia).
 Na razie na łąkach adlikońskich pusta, a nie barany już wyszły i okupują swój kawałek zieleni. ale krowy nadal w oborach i jeszcze to potrwa..
 Zdyszałem się tym bieganiem, na szczęście została po nocnym deszczu taka wspaniała kałuża, to sobie trochę pochłeptałem wody nie zważając na dochodzące mnie okrzyki że niby nie wolno).
 Potem należy przebiec przez środek kałuży, trochę potaplać w tym błotku;-)).
I taki to miałem spacer, gdzieś tam w tle usłyszałem raz koci dzwoneczek, ale miałem lepsze rzeczy do roboty, niż ściganie kota. Wiem, że mnie ten kot śledził, ale koniec z prowokacjami! Potem krążą po wsi plotki, że złośliwie straszę koty swoim basowym szczekaniem! A prawda jest taka, że szczekam tylko gdy mam powody:-))

różne hinduskie scenki

Pomyślałem sobie, że dlatego się ludzie tutaj ubierają tak kolorowo i wszystko jest takie pstrokate(reklamy, elewacje), bo przyroda jest jakaś taka przygaszona. Być może o innej porze roku jest inaczej? Ale to co widzę na zdjęciach jakie replika podsyła prowadzi mnie właśnie do takich wniosków. Można mieć wrażenie, że wszystko jest takie przykurzone, no i ten (delikatnie ujmując) wszechobecny bałagan - to razem daje efekt braku koloru.
Wobec tego ubiory, niektóre budynki, reklamy są po prostu  oczojebne bardzo kolorowe.
Poniżej sprzedawca kolorów.

 Zwykła ulica, zwykły problem z odpaleniem maszyny:-).
A w tle taki sobie przypadkowy czołg, ale tez pociągnięty kolorami.

Tu też ładny zestaw kolorystyczny, wg mnie bardzo wesoły i pozytywny.

Powiedzenie "do wyboru do koloru" nabiera w takim miejscu całkiem nowego znaczenia. Można je traktować dosłownie.

Różne sklepiki na pierwszej lepszej ulicy. Niektóre produkty znajome:

Nocne życie, jak widać i pomimo późnej pory poruszanie się jakimkolwiek środkiem lokomocji jest trudne. Zajmuje dużo czasu i wymaga cierpliwości.

Święta krowa... Ale czy szczęśliwa?? Jakaś taka markotna, albo tylko mi się tak wydaje? Może jednak byłaby bardziej zadowolona na tutejszych(szwajcarskich) łąkach?

I jeszcze brama do wspomnianego przeze mnie w poprzednim wpisie miejsca atrakcji dla turystów
Chokhi Dhani

27.02.2014

coś hinduskiego na ząb


Jak widać replika znalazła sobie wygodne miejsce na czapeczce. I w otoczeniu są i kwiaty.
Co pierwsze przychodzi na myśl na hasło "hinduskie jedzenie"? Curry! I tak właśnie jest: curry na śniadanie, obiad i kolację. Curry czy to z jakimś mięsem, czy to z warzywami, ale prawdopodobnie posiłek bez curry się nie liczy:-)

Oto dwa, różne miejsca gdzie można zjeść.
To pierwsze znajduje się w pewnym oddaleniu od Pune, znajduje się w turystycznym miejscu
CHOKHI DHANI .
To taka jakby wioska z różnymi atrakcjami: zabawa, śluby, atrakcje dla dzieci, pokazy tańców, tradycyjne jedzenie itd.
Restauracja Sangri oferuje lokalne smakołyki, a atrakcją poza curry rzecz jasna, jest konsumpcja posiłku siedząc na podłodze.
Jestem pewien, że potrafiłbym się odnaleźć w takim miejscu:-)))
Tyle, że pewnie nie byłbym tam mile widzianym gościem.






Inne miejsce, siedzi się zwyczajnie na krzesłach. Restauracja w Pune. Mini grill na stole i zestaw miseczek, wiadomo z czym;-). Podejrzewam, że tak jak u nas na stole pojawia się keczup, musztarda czy majonez, to w Indiach obowiązkowy zestaw to sosy curry:-)





A to tzw. street food. Co to za liść, ani co na nim się znajduje to nie mam pojęcia! Ale wrzucam jako ciekawostkę.




25.02.2014

to nie jest Bollywood

ma początek kwietna girlanda w całej okazałości

Tak się złożyło, że replika poleciała daleko, oj bardzo daleko. W miarę możliwości dostaję od niej relację z tego co się tam dzieje:))
Tutaj widać jaka odległość dzieli mnie teraz od Pana, dobrze, że ma przynajmniej replikę ze sobą..
Podróż trwała i trwała, a po wylądowaniu okazała się być już późna noc i temperatura zdecydowanie inna niż u nas w Adlikonie.
Z Mumbaju(znanego też jako Bombaj) jeszcze trzeba było dojechać autostradą do miejscowości
PUNE . Przy Mumbaju to może małe miasto, ale dla nas i tak gigantyczne, nieoficjalnie ma 4-5mln mieszkańców. Pomimo tego, że była to autostrada pojazdy poruszały się bardzo wolno i przejażdżka ta trwała dość długo.
Poniżej wjazd na autostradę.
Sporo samochodów w Indiach ma swoje własne girlandy! To pewnie na szczęście, czy coś w tym sensie. Przy takiej prędkości z jaką się tutaj przeciętnie jeździ, kwiaty te mają szansę wytrzymać jakiś czas w dobrym stanie;-).
Samochód poniżej ma też namalowany znak, który w innych częściach świata rodzi całkiem inne skojarzenia niż np. w Indiach. W Azji swastyka jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności. Zresztą prawdopodobnie symbol ten pochodzi właśnie z Indii.

Obstrojona ciężarówka
Indie to kraj kontrastów. W jednej chwili jest się w miejscu zadbanym i wypielęgnowanym, by dosłownie za moment znaleźć się pośrodku bałaganu, sterty nie wiadomo czego.
Tu bardzo zadbany Aga Khan Palace

Wokół idealnie utrzymany ogród.
W środku różne eksponaty związane z Gandhim:
Kasturba Gandhi i Mahatma Gandhi:

Jeszcze jedno spojrzenie na ogród:

Za chwilę bowiem  pojawiają się inne widoki.
Niestety sporo snujących się biednych psów. Nie mają tu za dobrej pozycji i podejrzewam, że większość nie ma po prostu swoich domów. Śpią gdzie popadnie, a jedzą gdy ktoś coś im łaskawie rzuci, bądź żywność zdobędą w inny sposób.

Nie wiem co to za drzewo, ale robi wrażenie:
I parę codziennych scenek z Pune.
Przenośne stoisko z owocami:
Placyk z mini taksówkami, w oddali coś wyglądającego jak targ:
Billboard tu, billboard tam, sporo tu tego różnej wielkości.
Nocne życie. Na ulicy nawet jak jest bardzo późno toczy się ożywiony ruch i wcale nie jest mnie ludzi niż za dnia.

A oto Fort Jadhav Gadh miejsce, które jest i hotelem i restauracją i spa i można tam zorganizować ślub, bankiet itd itd. A przy okazji jest to i stary fort do którego dobudowano to i owo.

Wchodzących gości wita pan grając na dokładnie tym rogu:
Pan jest ubrany w tradycyjny strój. Również w tradycyjnym stroju jest kobieta, która gościom robi kropki na czole.
Jak wspomniałem w Forcie można organizować wesela i jedno akurat się odbywało w niedzielę, gdy Pan z innymi przyszedł do fortowej restauracji na posiłek.
Wszyscy goście byli bardzo kolorowo i uroczyście ubrani:

Przygotowane wejście dla weselnych gości.
Teraz czekam z niecierpliwością na kolejne maile od repliki z informacjami. I zdjęciami!

24.02.2014

replika w tajemniczym miejscu

Tak, to replika, pławi się w kwieciu. Jest bardzo, bardzo daleko. Pod każdym względem. Trochę musi się ukrywać, bo to kraj w którym my, psy, nie jesteśmy zbytnio rozpieszczane.
Wszystko jest inne: przyroda, dźwięki, zapachy i temperatura powietrza. Aktualnie powyżej 30 stopni!

22.02.2014

migawki z Porto

 Replika miała okazję zrobić szybki rekonesans w Porto, oto co zaobserwowała i zwiedziła:

na rzece pełno łodzi z beczkami. a w beczkach oczywiście porto
głodne ptaszysko

jeszcze raz widok na rzekę i beczki. było deszczowo co widać po  rzecze

na mieście sporo domów obłożonych kafelkami

wnętrze starego tramwaju. można być i jedynym jego pasażerem, widać większą popularnością cieszy się lisboński tramwaj

a szkoda, bo te tramwaje z Porto tez bardzo ładne

tych wszędzie pełno;-)

pewnie chętnie by zostały klientkami tego sklepu

Monumento aos Pescadores de Matosinhos, pomnik upamiętniający tragedię na morzu, w której zginęło 152 żeglarzy,z 1947 roku
ocean dość spokojny

tutaj już nieco bardziej wzburzony

przypadkowy czworonożny mieszkaniec Porto

widoczek ze słońcem, czasem się chmury rozsuwały

widok na łodzie

urocze domy

wjazd kolejką zębatą na punkt widokowy(skąd dobrze widać rzekę)

takim wagonikiem

już w oczekiwaniu na powrót do domu, przed repliką bardziej skomplikowana  podróż:-)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...