Żeby nie było, że ostatnio u mnie tylko egzotyczne klimaty rządzą, to zdam relację z dzisiejszego spaceru. Nie będę się chwalił jak to wiosennie, ani jednego zdjęcia kwitnących kwiatków dziś nie pokażę. Być może już w wielu miejscach zrobiło się wiosennie. Słońce czuć że mocno grzeje.
Na początku spenetrowałem dokładnie ściernisko pokukurydziane. Jakoś tak, te kępki trawy mnie zachęciły.
W jednym z domów są w oknie przybudówki figury zwierząt. I zawsze jak przechodzę obok, to się zastanawiam czy to mieszkańcy tego domostwa? Kot i pies, to możliwe. Ale krowa i prosiak? Nie ma tam stodoły, ani chlewika, nie wiem więc o co chodzi - kolejna zagadka do rozwiązania!
Ale to ma czas, lepiej skoczyć na łąkę i korzystając z tego, że jest pusta poszaleć sobie. I trochę przekąsić (niektóre pędy trawy nadają się już do zjedzenia).
Na razie na łąkach adlikońskich pusta, a nie barany już wyszły i okupują swój kawałek zieleni. ale krowy nadal w oborach i jeszcze to potrwa..
Zdyszałem się tym bieganiem, na szczęście została po nocnym deszczu taka wspaniała kałuża, to sobie trochę pochłeptałem wody nie zważając na dochodzące mnie okrzyki że niby nie wolno).
Potem należy przebiec przez środek kałuży, trochę potaplać w tym błotku;-)).
I taki to miałem spacer, gdzieś tam w tle usłyszałem raz koci dzwoneczek, ale miałem lepsze rzeczy do roboty, niż ściganie kota. Wiem, że mnie ten kot śledził, ale koniec z prowokacjami! Potem krążą po wsi plotki, że złośliwie straszę koty swoim basowym szczekaniem! A prawda jest taka, że szczekam tylko gdy mam powody:-))