W wolnych chwilach leżałem sobie na tarasie w Cassis, nad łbem miałem pędy winorośli, wokół różne krzaki. Taras był taki żwirkowy, ale aż tak mi to nie przeszkadzało, pod sznupę kładłem Attilę i było mi wygodnie.
Zawsze jak gdzieś jadę, to mam ze sobą choć jedną ze swoich maskotek. Attila podróżuje ze mną w bagażniku, tam zawsze zostaje. Tym razem wziąłem go ze sobą do wakacyjnej kwatery i był to bardzo dobry pomysł. Poluzowałem mu wprawdzie trochę koszulkę, ale i tak nadal wygląda chyba szykownie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość