Jeszcze parę dni temu wylegiwałem się w popołudniowym słońcu. Oczywiście nie było już takie intensywne jak w sierpniu i lipcu, ale jednak dni były pogodne, niebo bezchmurne.
Zmiana nastąpiła dosłownie w ciągu jednego dnia! Przyszły groźne chmury, powiało, polało i już jest po prostu inaczej. Oczywiście rośliny są zadowolone, tak długo było sucho, że deszcz był im potrzebny. Nasz adlikoński strumyk też od razu zaczął weselej szumieć (ja niestety dalej nie mogę w nim się moczyć).
Nad Krowią Górką czarne niebo, wcale nie odczuwałem strachu, nawet mi się podobało!
Nad polami też już błękit przysłonięty chmurzyskami.
Wczoraj wieczorem byłem parę wiosek dalej, bardzo przyjemny teren. Z jednej strony pola, z drugiej las. Ściemniło się dość szybko, ale ja byłem i tak odważny - obszczekałem las i potem już na pewniaka tam sobie wbiegłem. Jak tam jakieś leśne zwierzęta były, to przynajmniej nie poczuły się zaskoczone moim widokiem. Jeśli były.. bo ja żadnego zwierzęcia nie widziałem. Czułem za to mnóstwo fascynujących zapachów i tak mnie zajęły, że kompletnie zapomniałem, że był to wieczorny spacer i powinienem na nim załatwić co tam trzeba(by potem spokojnie spać).
Biegałem, wąchałem, analizowałem:-). Oczywiście nie wiem co bym zrobił jakby jakiś dzik czy jeleń się pojawił w zasięgu mego wzroku. Zapach zapachem, ale wielkie zwierze obok jest trochę takie dla mnie.. przytłaczające.
Tak jak wspominałem wcześniej: konie i krowy mnie fascynują, ale dobrze, że stoimy po dwóch różnych stronach ogrodzenia.
W lesie świeciły tylko moje ślepia, więc może wszyscy mieszkańcy tego lasu byli w tym czasie w innym miejscu, albo sobie już drzemali?:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość