Już praktycznie od soboty Paryż był przygotowany na niedzielny, ostatni etap Tour de France.
A w niedzielę to już wszystko kręciło się tutaj wokół wyścigu. Barierki odgradzały trasę, nie było możliwości na pamiątkowe zdjęcia spod Łuku Triumfalnego bez koczujących kibiców;-)
Od samego poranka kibice obstawiali barierki - zajmowali sobie miejsca na wieczór. Było to naprawdę bohaterskie z ich strony, bo tyle godzin siedzieć w upale, słońce nie miało litości.
Był to bardzo pracowity dzień dla policji i innych służb, wszyscy w gotowości.
Aby przygotować się na przejazd peletonu dobrze było śledzić ruchy helikoptera, jak zbliżał się, to wiadomo było, że zaraz przejadą jakieś samochody związane z wyścigiem, motocykle, a już motocykl z kamerzystą oznaczał, że za sekundę będzie kolarz lub kilku:-)
Kolarze przejeżdżali w takim tempie, że można było mieć wrażenie, iż ogląda się wyścig Formuły1, a nie rowerowy! Peleton zlewał się w jedną masę, a w uszach pozostawał tylko świst. Szczęśliwie trasa była tak zorganizowana, że pętlę po Paryżu musieli objechać parę razy, więc nie było to tak, że pół dnia ktoś obstawiał miejsce przy barierce by potem podziwiać peleton przez 5 sekund;-)
Nie wiem ile kolarze widzą podczas takiego szybkiego przejazdu, ale może potem w tv mogą zobaczyć jaki mieli świetny doping.
Oczywiście ja na kibicowanie wysłałem replikę, takiej małej łatwiej się wcisnąć w te tłumy;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość