2.04.2014

syzyfowa praca

Każdy pies wychodząc na spacer wie, że podczas tego spaceru musi wykonać konkretną robotę. I nie mam tu wcale na myśli tzw. fizjologii:-)
Robota o której piszę, to oznaczanie swojego terenu. No tak, ma to jednak coś wspólnego z fizjologią, ale to natura tak wymyśliła.
Prawie nigdy nie wysikam się na zasadzie "raz a porządnie". O nie, to byłoby takie.. banalne.
Należy tak gospodarować swoimi zasobami płynów, by podczas spaceru pęcherz nie ciążył, a było jednocześnie czym oznaczać swoje terytorium.
Codziennie, 3 razy obchodzę te same kąty i sprawdzam czy czasem jakiś spryciarz nie próbował podebrać mojego terenu. I zawsze muszę na nowo zostawiać swój ślad. Dlatego Pani powiedziała, że to co robię, to taka syzyfowa praca
Muszę się chyba zgodzić z tym stwierdzeniem. Jednak w przeciwieństwie do Syzyfa, mi ta niekończąca się praca nie przeszkadza. Mam swoją psią satysfakcję, gdy wracam do domu, z dobrze wykonanego zadania.
Oczywiście chodzę na spacery różnymi trasami - jednak na każdej mam określone miejsca, które powinienem dokładnie obwąchać i zdecydować czy trzeba swój znak zostawić czy zapach z poprzedniego razu trzyma się dobrze.
Obwąchiwanie trwa zawsze długo, bo przecież muszę wyczuć kto był przede mną i próbował przejąć mój kawałek terenu.
Populacja psów w Adlikonie nie jest mała i chodzimy podobnymi trasami, więc walka o wpływy była, jest i będzie.
Najgorsze co może się trafić, to sytuacja, gdy jakiś pies idzie za mną, a ja to widzę. I już wiem, że on zaznacza wszystkie miejsca, które ja ledwo co chwilę wcześniej zaznaczyłem. Oj nie jest to miłe uczucie..
po przebudzeniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...