27.11.2010

w Taunusie z Jill

Dziś miałem spotkanie z Jill z Marburga, od dawna umówione. Najlepszą niespodzianką było to, że pogoda nam dopisała. Nikt się nie spodziewał, że może być to wycieczka w zimowej scenerii, raczej liczyliśmy na jakieś deszczysko.
Pojechaliśmy w Taunus, a tam przywitały nas takie widoki:
Nie widać, tego, ale przez większość spaceru było słonecznie, śnieg się skrzył, było cicho i pusto - inni ludzie byli na spacerach w centrach handlowych;-), do lasu pewnie jutro pojadą.
Ja gdy tylko zostałem swobodnie w las puszczony dostałem dzikiej radości. Naprawdę wariowałem ze szczęścia: że spacer w lesie, z innym psem, że śnieg.
No i jak to Pani twierdzi, bardzo się przed Jill popisywałem. Jakaś prawda w tym jest, nie ukrywam;-). Chciałem się jej pochwalić jaki to fajny las, pokazać, że ze mną może tam bezpiecznie biegać i że cieszę się, że zechciała do mnie przyjechać. Ona na początku była nieco nieśmiała, więc starałem się za mocno nie narzucać swoją męskością. Im głębiej w las tym jej zaufanie do mnie było większe. Biegała za mną, razem wąchaliśmy różne ślady pozostawione przez leśną zwierzynę, razem wypatrywaliśmy mieszkańców lasu:-)
Czułem, że Jill się dobrze czuje w moim towarzystwie, może też pamięta nasze pierwsze spotkanie:
http://enzowy.blogspot.com/2010/06/nowa-kolezanka-jill.html


Obecność psiej damy dodawała mi skrzydeł, tak, teraz po czasie mogę się do tego przyznać. Pan uważa, że po tych leśnych biegach będę miał zakwasy:-). Nasz spacer ponad 2 godziny, a ja byłem stale w ruchu, bieg przed siebie, z powrotem, a tu skok na skarpę, albo w kałuże oblodzoną..a tak, w błocie ukrytym pod warstwą lodu też się wytaplałem..
Po prostu energia mnie rozpierała, mało było możliwości na jakieś zdjęcie na którym siedzę lub stoję w miarę nieruchomo.

Co chwilę znajdowałem kawałki gałęzi, wydobywałem je spod śniegu i dumnie z nimi pędziłem przed siebie. Wszyscy się śmiali, że zbieram drewno do kominka, no bezsensu, bo przecież nie mamy kominka;-). Nosiłem też szyszki, kamienie i lodowe grudki.
Chciałem Jill pokazać jaki jestem silny i biegałem tylko z takimi grubymi gałęziami. Właziłem też do leśnego strumyka, aby pokazać, że zimna woda mi nie straszna, robiłem wspaniałe skoki z skarpy na ścieżkę, wszystko to by wypaść w jej oczach na "faceta z jajami".
Psie popisy -można tak powiedzieć.
Spacer jednak kiedyś musiał się zakończyć, dałem więc wytrzeć się z błota i lodu, wskoczyłem na swoje miejsce w samochodzie i po minucie jazdy już zapadłem w drzemkę.
W domu też - z przyjemnością zwinąłem się w kłębek u siebie i spacer jeszcze raz przeżywam śpiąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...