
Jeszcze mój spacer po winnicach. Ostatnio tak pada i jakoś tęskno mi się zrobiło za minionymi wakacjami. Tak przyjemnie było jak z Panem szedłem ścieżką przy winnicach i mogłem tam poszaleć. A to jakąś butelkę znalazłem i już radość, a to na horyzoncie pojawiła się kałuża..

Dużo nie trzeba abym zaczął wariować, kręcić młynki w powietrzu, robić podskoki i obroty.

Sam nadziwić się nie mogę, że aż tak śmiesznie chwilami wyglądam:



Po takich wygibasach w kałuży wymyłem stopy, bo całe były z tej gliny.

I już zadowolony biegnę do Pana..

jednak trudno tak pozostawić kałużę;-)

Smak trawy pamiętam i dziś.

I nawet się zmęczyłem tym spacerem, pora na pozowanie:

Zostawiłem tam swój odcisk łapy, choć winnica w Homps to żadna Aleja Gwiazd z Hollwood:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość