W czerwcowy weekend pojechaliśmy do Alzacji. Rano od razu zorientowałem się, że szykuje się nocleg w innym miejscu niż dom, bo zostało spakowane moje turystyczne legowisko:)
Drzemałem sobie w aucie dopóki nie zjechaliśmy na jakieś boczne drogi i pojawiły się zakręty..
Wtedy zacząłem obserwować krajobraz, a warto było, bo teren górzysty się zrobił, wszędzie też winnice i kwiaty(w miasteczkach które mijaliśmy). W niektórych miasteczkach zatrzymywaliśmy się, nie wiem po co;-). Musiałem wychodzić i spacerować. Fakt, wszędzie nowe zapachy i była szansa na pozostawienie swoich oznaczeń to tu to tam;-)
Są jednak oczekiwania bym w mieście, między ludźmi zachowywał się z kulturą..
Na szczęście przystawaliśmy i w takich miejscach gdzie i mi się podobało. To właśnie takie miejsce. Znajduje się ono pomiędzy miasteczkami na Alzackim Szlaku Wina(Route du Vin).
Zatrzymaliśmy się przy ścieżce prowadzącej między winnicami. W oddali widoczne były Wogezy i najbliższe miejscowości.
Ja od razu pobiegłem w stronę trawy, pachniała bardzo zachęcająco.i jej smak mnie nie rozczarował.Poszalałem:-)
Nawet -ku mojej radości- pojawiła się kałuża..
pozwoliłem sobie przebiec po niej. Parę razy.
Słońce było więc szybko mi się futro wysuszyło.
Trochę trawy, mała kałuża, przestrzeń i już pies szczęśliwy..
Jeszcze muszę wspomnieć, że w każdym mijanym miasteczku były fontanny których łatwo można było napić się wody, z jednej skorzystałem;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość