Taka tam zwyczajna przechadzka po Adlikonie..Korzystając z tego, że dni obecnie bezdeszczowe. No może czasem delikatnie pokropi..ja nawet tego nie zauważam. Może dlatego, że zachowałem swój zimowy koc, o pardon, zimową sierść;-)
Taaaak, trudno mi się rozstać z moją miedzianą zimową narzutą. Czasem ktoś próbuje ze mnie zedrzeć te kępy, ale sprzeciwiam się wtedy gwałtownie.
Jestem w tym temacie konserwatywny bardzo - jak natura uzna, że już nie potrzebuję, to sama sprawi, że futro się zgubi i pojawi nowe.
A obserwując o poranku podłogę, to widzę, że proces zrzucania już w toku. I tak sobie to potrwa.. pewnie dość długo;-)
Znalazłem parę miejsc z trawą, nie wszystko na szczęście zostało wycięte!
To takie małe kawałeczki, gdzie zieleń nadal bujna i jak widać wyrośnięta. Potrafię w tym miejscu spędzić naprawdę sporo czasu ekscytując się długością źdźbeł (co za słowo..) traw. No ale też czy mi się gdzieś spieszy?
A tak, do mojego poidełka czasem się spieszę;-)
Rankami sprawdzam czy woda na miejscu, a popołudniami się poję. A bardzo chętnie zanurzyłbym się w tej wodzie cały!
Podczas spaceru podziwiam oczywiście i przyrodę, teraz codziennie duże zmiany. Drzewa już zielone, strumyk zarośnięty. Kwiatów wszędzie pełno, bardzo przyjemnie. Ale rośliny tradycyjnie oddzielnie zaprezentuję.
Po spacerze wiadomo, drzemka. Muszę się dobrze wysypiać, aby zawsze o brzasku być wyspany i w rześki. Od tygodni mam etat jako budzik i powiem, że z tego zadania wywiązuję się perfekcyjnie: zawsze chwila przed ustalona godziną zaczynam (skuteczną) pobudkę ludzi;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość