Wprawdzie osobiście w tym żegnaniu zimy nie brałem udziału - za tłoczno i za gorąco jak dla mnie. Działo się wiele interesujących rzeczy, a najbardziej podobały mi się kwiaty, które były wszędzie i to w dużych ilościach.
Tegoroczny Sechselaeuten miał prawdziwie wiosenną pogodę przyciągnął więc tłumy. Nad porządkiem czuwała policja, tu na rowerach:
Konie miały przystrojone łby, a wozy dekoracje z kwiatów. Dodatkowo ludzie, którzy szli w pochodzie mogli otrzymać od gapiów kwiatki. I tak praktycznie każdy idący w pochodzie miał w rękach jakąś wiązankę.
Powodzeniem cieszyły się baloniki, kiełbaski, lody i wata cukrowa.
Na jeziorze mnóstwo łódek, rowerów wodnych - przy takiej pogodzie nie było to dziwne, no i w końcu Alpy się pokazały..
A to główny bohater przedstawienia;-)
Bałwan. Jak już cały pochód dotarł do placu na którym był uformowany stos można było zacząć odliczanie. Od momentu zapalenia do wybuchu głowy bałwana - im krótszy ten czas tym lepsze lato.
W tym roku paliło się dłuuugo..
Gdy stos się pali konie cwałują wokół, strzelają petardy i płomienie. Publika stoi daleko.
To bardzo wygodny samochód dla koni, stało na jednym z placów kilka podobnych, ale ten był taki najbardziej elegancki:-)
Trochę informacji o paleniu bałwana TUTAj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość