12.04.2013

gradobicie

Dziś myślałem, że pójdę się trochę pomoczyć do strumyka, ale niestety nic z tego nie wyszło.
Pojawiły się granatowo - czarne chmurzyska i nawet silny wiatr nie był w stanie ich skutecznie przegonić.
Czy muszę mówić, że mi absolutnie te chmury nie przeszkadzały? Drobny deszcz również nie -  w końcu skoro moczę sobie łapy i brzuch, to i grzbiet mogę mieć mokry, prawda?
Pani miała oczywiście inne zdanie - wprawdzie wpierw nie zwracała uwagi na to, że popaduje, ale w końcu wymiękła. Zaczęło lać jak z cebra - tak się mówi na taką ulewę;-).
Przystanęliśmy pod drzewem, obróciłem się tyłem do Pani, aby nie widziała, że aż mi się wąsiki trzęsą ze śmiechu..
No jak jeszcze wyglądają drzewa? Mają jakieś tam pąki, ale czy one chronią przed deszczem?;-))))
I tak staliśmy chwilę, a deszcz w nas wesoło uderzał.
Nagle krople zmieniły się w małe grudki lodu - przez chwile walił w nas grad. Serio, nie czułem żadnej różnicy, czy to deszcz czy grad. Otrzepałem się raz i po krzyku.

Parę dni wcześniej postanowiłem zbadać strumyk w zagajniku. Na tym odcinku strumyk jest dość wąski, taka strużka w zasadzie, ale stopy da się zmoczyć.
Okolica była nieco błotnista, Pani się osunęła stopa na zboczu i to mnie jak widać bardziej zafascynowało niż strumyk;-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...