26.07.2011

morda

W niedzielę w mieście odbywał się triathlon Ironman. Polega on na przepłynięciu iluś tam kilometrów, potem przejechaniu sporo na rowerze, a na koniec bieg na dystansie takim jak maraton. Można się zmęczyć. Ponieważ start odbywa się o brzasku, to zawodnicy mogą płynąć w takich specjalnych kombinezonach. Potem trzeba to oczywiście z siebie zrzucić, wskoczyć w rowerowe buty i kask i gnać trasą. A potem znów zmiana butów i już na trasę biegu.
Pogoda w niedzielę była barowa, więc uczestnicy mieli dodatkowe utrudnienia, chyba, że dla niektórych taki letni deszcz był ożywczy? Wątpię, bo widziałem w telewizyjnej relacji jak słabsze jednostki siedziały otulone srebrną płachtą i ciężko dyszały. Wiadomo, nie każdy może być Iromanem.
Na trasie rowerowej jak i trasie biegu stały grupy wsparcia i trzymały w rękach wodę, napoje dodające energii, banany, batoniki i pewnie coś tam jeszcze. Zawodnicy zgrabnie to łapali, to mi się podobało. Widziałem też budki Dixi, ale nigdy nie było pokazane, aby ktoś do nich wchodził/wychodził. Czyli kolarze jednak sikają gdzieś indziej. Albo się powstrzymują..
Tak sobie to wszystko oglądałem i wyobrażałem zawody Iroman dla psów. Nagroda nie musiałby być samochód, nagroda to kwestia poboczna, najważniejsze być po prostu pierwszym.
Wkroczenie pierwszemu na metę, to jak postawienie śladu stopy na równiutkiej plaży, znalezienie ładnego konara w lesie, którego jeszcze nikt nie miał w sznupie, jak pierwszy plaster ogórka, który dostaję właśnie ja.. i wiele innych rzeczy.
Tak sobie myślę, że pływanie i bieg mogłyby zostać, ale co wrzucić zamiast jazdy na rowerze? Może jakaś leśna trasa? Zaczyna się klasycznie pływaniem, potem bieg na orientację leśnymi ścieżkami( czasem w górę czasem w dół, na rowerze tez tak jest przecież), a na końcu bieg po równym, czyli jakaś trasa miejska.
Taaaak, wstępnie tak mogłoby być, chyba źle to nie brzmi:-)
Jeszcze nie wiem jakie by były długości tych tras, ale na pewno nie za krótkie.
Każdy pies mogłby sie zgłosić do udziału, rezygnacja w każdej chwili dozwolona.
Ciekawe na którym bym miejscu dotarł do mety i co byłoby dla mnie najtrudniejsze.
Aby dobrze wypaść to musiałbym systematyczniej pływać, więcej górskich wycieczek..:-)
Hmm, ciekawe jak charty stoją z plywaniem.. Teraz w te deszczowe, lipcowe popołudnia i wieczory muszę sobie powyobrażać szczegóły takiej psiej imprezy:-)

3 komentarze:

  1. Tika ma zawsze taką minę jak coś przeskrobie:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na mojego bloga po odbiór nagrody: http://borninthe80.blogspot.com/2011/07/lovely-lovely.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Babibu, ja sam nie wiem co moja mina ma wyrazac, najczesciej tzw psia biednosc. ze taki jestem samotny, nikt nie misuje, nie mowi milych slow, no wiesz, do tego slowa podparte jakims smakolykiem;-)

    OdpowiedzUsuń

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...