27.02.2011

polowanie na misia

Wczoraj znalazłem się w nowym miejscu, chwilowo, można powiedzieć. Jechałem ileś tam godzin, tradycyjnie śpiąc. Dopiero serpentyny mnie wyrwał na dobre z tego blogostanu. W końcu można było wysiąść. Wciągnąłem nozdrzem powietrze: alpejskie! Od razu się ucieszyłem i rozejrzałem po okolicy. Staliśmy obok jakiejś kapliczki, w okolicy drewniane domy, raczej mało niż więcej;-). Łąki, zasypane śniegiem, widoczne szczyty i lasy. W powietrzu wyczułem, że w tej miejscowości mieszkają różne zwierzęta, najwięcej chyba krów.
Weszliśmy do naszego tymczasowego domostwa, od razu mi się spodobało, dużo drzewa, a w sypialni zauważyłem siedzącego na łóżku misia. Siedział tak sobie i spoglądał na mnie. Przypominał mi misie które widziałem na blogu Arona z Misiolandii.
Oczywiście obejrzałem wszystkie pomieszczenia, ale ten miś mnie najbardziej intrygował i nęcił. Wszyscy zajęli się rozpakowywaniem, a ja wkroczyłem cichcem do sypialni, szybka akcja i miś był mój! Tylko w progu pokoju spotkałem Panią, która poinformowała mnie, że ten miś nie jest dla mnie i wyciągnęła z mojego plecaka tygrysa. No tak, lubię swojego tygrysa, ale on już mi jest znany, a ten miś taki nowy..
Odczekałem jakąś chwilę i ciach, miś znów w mojej sznupie, ale trzymam go delikatnie, żadnej przemocy! Cóż, miś siedzi teraz na szafie, a ja nadal z tygrysem:-)
Przyszła nas powitać właścicielka tego mieszkania, powiedziała, że mam niezłą muskulaturę. Takie komplementy to ja lubię:-)
W końcu biegam, spaceruję, podnoszę konary, pływam, gram w piłkę, to musiało w końcu zaowocować odpowiednia muskulaturą.
Dziś rano spotkałem byczka, na szczęście z daleka. Spoglądał na mój gust nieco zaczepnie. Mam do rogatych pewien dystans, do konia też. Może ich wielkość mnie trochę przeraża?
Poszliśmy dziś na spacer między właśnie pastwiskami. Alpejskie łąki na pewno ładniej wyglądają wiosną, latem czy też zasypane śniegiem. Dziś śnieg wprawdzie padał, ale było na tyle ciepło, że się topił od razu. Góry zasłonięte chmurami i jakby mgłą, mi i tak bardzo się podobało.
Puste pastwiska maja tyle zapachów, że miałem co robić, troche błota też się pojawiło, wyprawa była udana. Spotkałem czekoladową labradorkę, nieśmiałą, lamy, osły, krowy i byki. Oczywiście ta zwierzyna była widziana z pewnego dystansu, pomijając labradorkę z którą się przywitałem z kulturą.
Spałem potem mocno, a we śnie przeżywałem wszystko od nowa. W pokoju jest taki jakby kominek, wczoraj z uwagą śledziłem jak Pan rozpala tam ogień, udało mu się to od razu i grzałem sobie później grzbiet przy cieple.
Ciekaw jestem kolejnych dni:-)

2 komentarze:

  1. Enzusiu, a gdzie fotki?:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. fotek jest tyle, ze sam nie wiem co wybrac, ale beda sie pojawiac:-)

    OdpowiedzUsuń

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...