Wczoraj miałem dość niemiłą przygodę na łące. Biegałem z psami, tak samo jak zawsze, towarzystwo znane więc i zabawa udana. Przyszedł taki dość wyrośnięty labrador Snoop. Bawił się z nami, mocowaliśmy się właśnie gdy jego pani postanowiła wkroczyć z interwencją.
Do tej pory nie wiem dlaczego jej się nasza zabawa nie podobała. Może groźnie to z jej punktu widzenia wyglądało? Nie wiem, podeszła i już po chwili Snoop był na smyczy.
Od razu zaczął się nieprzyjemnie zachowywać, szczerzył się już tak "na serio". Jego pani stała w miejscu, a on na tej smyczy doskakiwał do mnie, a ja oczywiście do niego. Jak stal nade mną z zębiskami przy moim gardle to podbiegł pies Lukas i szczypnął go w zadek.
Pani Snoopa była oburzona naszym(moim i Lukasa) zachowaniem i jakieś pretensje miała, no ale to ona wkroczyła w naszą zabawę i zamieniła ją w psią awanturę..
W końcu poszła do domu zabierając Snoopa.
Pan sprawdził czy nie jestem ranny, przez chwilę biegałem utykając.
W domu już było w porządku tylko z łapy trochę krwi mi kapnęło, ani Pan ani Pani nie znaleźli zranionego miejsca, musiało więc być malutkie i dobrze ukryte w sierści:-)
Mogłem wejść pod prysznic i Pani wymyła dokładnie całe moje łapy, wszystko było ok.
Dzisiaj na szczęście takich sytuacji już nie było. Cały dzień pada deszcz i tłumu na łące nie było.
Tylko Wolf z Rufusem i Dżulo(Julo). Do domu wróciłem mokry tak jakbym pływał w jeziorze. Za to po wysuszeniu moja sierść jest miła w dotyku, widocznie deszczówka dobrze na nią działa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość