Nawet u mnie na blogu królują już wiosenne obrazki. Jednak ja szybko wrócę do wspaniałej zimy jakiej doświadczyłem na początku marca w Gryzonii. Byłem tam się relaksować na cały weekend i przez ten czas non stop padał śnieg! Widziałem tyle śniegu ile nigdzie tej zimy!!!
Po prostu cud jakiś i sam w to nie wierzyłem, że mogę poharcować po zaspach śnieżnych.
Było tak pięknie, że nie potrafiłem przestać się cieszyć. Jedyny zgrzyt był taki, że zrobiono mi awanturę o drzemkę na łóżku. Cóż, naprawdę myślałem, że te pierzyny to specjalnie dla mnie. Było tak miękko i przyjemnie. I pomimo tego, że zdążyłem zeskoczyć na czas, to moja obecność na łóżku została odkryta. Nie wiem jakiem cudem?? Ale nie wypierałem się, trudno.. wziąłem te pretensje na klatę. Trochę byłem zawiedziony, bo jak już zostawałem sam w pokoju i nikt inny wtedy na tym wspaniałym łożu nie leżał, to czemu nie mogłem ja wtedy tam się wylegiwać?
Cóż to jedno z tych pytań bez odpowiedzi.
Spacery za to bardzo mnie satysfakcjonowały. A lekki mróz kompletnie nie przeszkadzał.
Najlepsza niespodzianka przyszła nocą: spadła gigantyczna ilość śniegu i dodatkowo prawie cały kolejny dzień padało! Na spacerach mogłem się poczuć prawie jak bałwan, bo płatki chwilami leciały ogromne. Była idealna cisza, wszędzie biało i tak przytulnie. Bardzo lubię zimę!
Vals w śniegu:
I górka śniegu zwiezionego rankiem z pobliskich ulic.
I ja - happy Enzuś;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość