Na weekend pojechałem do Strasbourga. Kolejny raz, bo już tam byłem w 2008 roku.
Tyle, że wtedy było zielono, ciepło i sucho, a tym razem padał deszcz ze śniegiem, a drzewa i krzewy golutkie.
Poszedłem do znajomego mi parku - nadal tam ładnie i sporo bocianów;-). Nie wiem czemu Frank nie chce przezimować w Alzacji. Bociany tu naprawdę mają dobrą opiekę!
Co robiłem? W sumie nic szczególnego, do centrum miasta nie dotarłem, bo jakbym się za bardzo zmęczył, to znów byłby problem z komunikacją miejską(dobrze pamiętam, że poprzednim razem wyproszono mnie z tramwaju).
Spacerowałem więc po parku, który okupują różne ptaki, oczywiście grubą dominującą są bociany.
Najbardziej podobało mi się na porannych spacerach - pusto, ja sam na tych wypieszczonych trawnikach! Oczywiście nie zostawiałem tam żadnych "pamiątek", wszystko z kulturą było;-)
Salon w którym można się zrelaksować i zrobić dobrze swojej urodzie. Niestety nie jest mój, ale pomyślałem, że mógłbym mieć taki salon, oczywiście we Francji. Pudelki miałyby rabat hahaha..
Byłyby usługi fryzjerskie - mycie, przycinanie, czesanie futra. Układanie kity(ogona), modelowanie grzywek. Czyszczenie uszu, polerowanie pazurów i poduszek. I oczywiście masaże! A zatrudniałbym samych specjalistów, tak aby klientela była zawsze usatysfakcjonowana. No, to się rozmarzyłem..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość