Na początku sierpnia pojechaliśmy sprawdzić co słychać w nadreńskich winnicach. Mnie oczywiście najbardziej interesowało to, czy da się już skosztować paru gronek.
Niestety.. kiście winogron jeszcze potrzebowały czasu i słońca. Akurat w dniu naszej wycieczki było dość pochmurno, ale niech to nikogo nie zmyli, było bardzo ciepło i duszno. Degustacji nie miałem, ale za to wiele radości sprawiło mnie bieganie ścieżkami pomiędzy krzakami winorośli.
Teren jak widać jest mocno pagórkowaty, a ja się nie oszczędzałem. Szybko więc moją główną ozdobą stał się zwisający jęzor.
Nie mogło się obyć bez poskubania trawy.
W samochodzie była moja turystyczna miska i flaszka wody przeznaczona tylko dla mnie. Ale samochód był daleko, a ja JUŻ czułem ogromne pragnienie. Pani odjęła więc sobie od ust butelkę i podzielila się ze mna swoim zapasem wody.
Z butelki czy też z ręki woda jakoś lepiej smakuje niż z miski.
Proszę nie podglądać;-)
Na zakończenie zroszenie sznupy.
I momentalnie odczułem nowy zastrzyk energii. Od razu znalazłem piękny kawał pnia winorośli, to mi przypomniało zeszłoroczne wakacje..rozmarzyłem sie.
Końcówka spaceru to jednak szukanie cienia, zawsze jakiś litościwie się pojawi na mojej drodze.
Potem jeszcze cała miska wody wypita przy samochodzie, skok do bagażnika i do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość