Trafił się ostatnio taki dzień. Bardzo groźny wiatr przegnał trochę chmury i w końcu pojawiło się trochę słońca oraz błekitu nieba. Do tego grad, deszcz, ze dwa razy zagrzmiało i tęcza. Ogromna, co chwilę zakrywana chmurami, ale też dało się zobaczyć jej większe kawałki.
Chwilami deszcz zacinał mi prosto w sznupę, a także w obiektyw aparatu, co tu niestety widać:
Miałem jednak dużo radości z biegania po parku. Teren zrobił się trochę podmokły i nieco mnie to nakręcało. Pani kontemplowała tęczę i ruchy chmur po niebie, a ja robiłem rundki z kijami;-)
Jakby nie kalendarz, który wyraźnie mówi, że jest styczeń, to bym myślał, że był to taki późnomarcowy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość