16.02.2008

jak mnie znaleziono




Może powinienem napisać ja to się stało, że zamieszkałem z Panią i Panem.
Przecież takie natrafienie na siebie to przypadek, łut szczęścia, a może.. przenaczenie?:-)
Ponoć wiele razy rozmawiali, że chcieliby mieszkać z labradorem, albo leonbergerem, albo berneńczykiem. Ale czas leciał i nic sie nie zmieniało.
W listopadzie pojechali do Grecji. A tam mieszka mnóstwo bezpańskich psów. Ponoć są przyjazne i cieszą się na widok ludzi, ale widać ich smutek i to, że mało jedzą. Te psy w róznych miejscach za Panią i Panem chodziły. Pewnie myślały, że zostaną przygarnięte. Pani mówiła, że wzięłaby choć jednego..ale wracali samolotem. Na zdjęciach zobaczycie jak te psy wyglądały. Smutno mi, ze nie mają do kogo się przytulać i nie mają swojego domu w ten sposób jak ja mam swój.
Jak wrócili, to Pani zaczęła szukać stron o berneńczykach. I wyszła strona hodowli w której się urodziłem:-). W mojej hodowli są właśnie labradory, berneński pies pasterski i landseery i Pani zauważyła informację, ze będą labradorki.
Pani napisała do Aresibo maila i okazało się, że Piki właśnie rodziła mnie i moje rodzeństwo!
I chyba byłem pierwszym szczeniakiem, który miał już swój przyszły dom - ale wtedy tego jeszcze nie wiedziałem.
Moje zdjęcia zaraz po porodzie i z pierwszych tygodni życia można oglądać na stronie hodowli Aresibo(link po prawej stronie). To był czas snu, Pikowego mleka, lania na podłogę, później już psich zabaw. Wyjechałem z Mysłowic w ostatnich dniach stycznia, oczywiście jako pierwszy - moi bracia i siostry ruszyli po mnie. A Eliza została w Aresibo.

To taki smutno-wesoły wpis, ale tak jest, że smutek i radość czasem się ze sobą mieszają.
Jutro same wesołe historie opisze:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...