28.07.2014

psia dola

deszcze bywają ostatnio obfite
Najlepiej poużalać się nad sobą jak złe i bolesne chwile już minęły. Czuję, że już ten słabszy mija i znów jestem takim Enzo  jak zawsze.
Prezentowałem się w kołnierzu, myślałem wtedy: dwa, trzy dni i po sprawie. Optymista. Fakt, kołnierz dość szybko został mi zdjęty i nie musiałem w nim paradować. Co jednak wcale nie oznaczało, że moja łapa była w porządku. Ciągle ta kulka się pojawiała, pękała, znów się pojawiała, no bez końca. Do Livigno pojechałem już niby z zasuszoną i zagojoną raną, ale już następnego dnia poczułem swędzenie - urosło. Tak naprawdę mnie to nie bolało, lekko swędziało w początkowej fazie i drażniło jak pękało. Ale nie przeszkadzało w chodzeniu nic a nic. Oczywiście zaraz cyrki -jodynowanie po każdym spacerze. Jednak to wszystko nic.. Poszedłem na spacer, wszędzie wspaniałe łąki. To ja od razu poczułem przypływ energii. Zrobiłem parę obrotów, sprintów itd. Coś tam mi jakby prąd po plecach przelazł, ale kto by się tym przejmował jak jest w trakcie szaleństwa?
Wróciliśmy do hotelu, położyłem się i jak chciałem zmienić pozycję, to poczułem że coś jest nie tak.
Było to lumbago ale jakieś bardziej bolesne niż te co mi się do tej pory trafiły.
Leżałem w jednej pozycji jak posąg. Potem cały wieczór i całą noc przepłakałem.
Prosto z Livigno zamiast do domu pojechałem do kliniki. Wyszedłem z torebeczką leków. Nie ma co tego szczegółowo roztrząsać, grunt, że ból w plecach mijał powoli. Dopiero od niedawna kładę się w kłębki na legowiskach, schodzę swobodnie ze schodów itd. Pan doktor powiedział, że to potrwa -ograniczył mi rozrywki(nie za długie i nie za intensywne spacery, żadnych skoków i innych takich).
Na łapę mam kurację antybiotykową, jeszcze ponad tydzień pożerania całkiem dobrych pastylek;-).
Od czasu jak biorę te leki, to łapa jest w porządku, nic nowego na niej się nie pojawia i chciałbym aby już to się wyleczyło. Lubię naszą klinikę, lubię swojego pana doktora ale moglibyśmy się spotykać tylko na wizycie związanej z rutynowymi szczepieniami! Takie mam życzenie.
W końcu w dobrym nastroju, doglądanie buraków:

I próba udowodnienia, że już jest lepiej, czyli samodzielne wdrapanie się do wodopoju:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...