28.09.2011

poznawanie okolicy

Oprócz winnic w okolicy byly zagajniki złożone głównie z drzew iglastych i wielkich krzaków ziół. Nawet zwykły koper włoski był tam gigantyczny. Mnóstwo ścieżek do chodzenia, niektóre bardzo kamieniste i musiałem stąpać dość ostrożnie, inne za to strome. W góre wbiegałem szybko, w dół dreptałem łapa za łapą.
Wszystko mnie interesowało, w końcu to były setki nowych zapachów!
I co najważniejsze teren mało znaczony przez inne psy;-). Nie znaczy, że ich tam wcale nie było, często słyszałem ich szczekanie, ale one mieszkały dość daleko, tylko dźwięk dobrze sie rozchodził. Były jeszcze psy mysliwych, to ale inna sprawa. One zachowywały sie głośno, dzwoniły takimi dzwonkami, które miały przy obrożach. To była dla nich ochrona, ale z drugiej strony taki dzwonek to jest irytujący;). Na co polowano w okolicy to nie wiem, chyba na ptactwo, sam któregoś dnia pobiegłem w strone takiej grupki ptaków, a one szybko uciekły. Ja nie miałem złych zamiarów, chciałem je tylko poznać.
Cóź, to urządzenie z daleka bardzo mocno obszczekałem..
Kształt wydawał mi sie dziwny i dla pewności postanowiłem zagadac z pewną agresją. Trochę mi potem było głupio gdy zauważyłem, że to jest tylko kawałek rury..
A to jeden z myśliwych. Pierwsza niedziela w Pitchoulinie to w zasadzie strzały non stop, wpierw myślałem, że to może ognie sztuczne? Ale z jakiej okazji, na takim pustkowiu? W taką pogode, to nawet niebezpieczne!
Tylko jeden dzień był taki, że popadywało i słońce skryło się za chmurami, poza tym non stop upały, niebo bezchmurne. I oczywiście wiatr, który sprawiał, że aż tak nie odczuwało się tego słońca.
Prawdziwe Ferrari:-)
Z każdego spaceru warto coś przynieść do domu:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...