Codziennie tam chodziłem. No tak, może i z powodu winnica, ale i cała reszta przypadła mi do gustu.
Wszędzie był spokój, nikt o tej porze tu się nie kręcił. Wszystkie ścieżki i zakamarki były tylko dla mnie.
Zamek królował nad Kaysersbergiem.
Tu widok z górki na miasteczko:
Chwila na odpoczynek i różne przemyślenia:
Uliczki Kaysersberga też tylko dla mnie;-). Pierwszy mogłem zaznaczyć cały teren!
W domu próbowałem czasem korzystać z dostępnego tarasu. Był całkiem spory i wydawał się przyjazny. Jednak prawie zawsze było mi tam za gorąco! Taras nie miał, tzw widoku, był otoczony z 4 stron domami i mogłem się gapić jedynie na podwórko, na którym absolutnie nic się nie działo.
Codziennie jednak sprawdzałem czy balkonowe rośliny dostały odpowiednią dawkę wody.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość