31.10.2010

region Minervois

Był to dzień w którym na przemian świeciło słońce i padał deszcz. Niebo raz było błękitne, to zaś pełne czarnych chmur, warunki atmosferyczne zmieniały się dosłownie z minuty na minutę.
Pojechałem na wycieczkę po okolicy.

Mostek na Canal du Midi, błękit nieba już przysłaniają wielkie chmury. Jeszcze nie są czarne.Mijamy wycięte winnice, smutno to jednak wygląda.
Coraz więcej chmur, wjeżdżamy ciągle w górę. Ma być wspaniały widok;-)

I był.. w dole widać miasteczko Minervois, to to miejsce w którym piłem z umywalki;-)
W zależności od pogody widok się zmienia, raz jest wesoło, raz groźnie. Chmury robią się czarne, zaczyna lać więc zjeżdżamy z punktu widokowego.Po drodze do domu tęcza, wielka i widoczna od jej jednego końca do drugiego.

A po powrocie do domu ułożyłem się przed oknem i tez miałem tęczowy widok;-)
http://www.leminervois.com/







migawki z Narbony


Jeszcze jedna wycieczka, która odbyła się beze mnie.
Narbona, z jednej strony ładnie i pewnie by mi się tam spodobało, a z drugiej wiele miejsc było dla mnie niedostępnych, albo nawet lekko mnie przerażających;-)
Akurat był to dzień protestu. Ulica zablokowana została przez policję, a tłum szedł i szedł, przez megafony krzyczał o co mu chodzi. Ci co nie szli w tym pochodzie;-) stali na chodnikach i się gapili. Tak jak Pani i Pan. Pan nawet podszedł i porobił parę zdjęć, wiele osób chętnie pozowało, myśleli, że będzie to w jakiejś gazecie. No niestety, pojawią się tylko u mnie:-)
Pytanie jest takie, czy ten pies z własnej woli założył koszulkę??Czy wiedział z jakiego powodu ta manifestacja? Może tylko chciał sprawić przyjemność swojemu opiekunowi i dlatego tak spokojnie szedł? Nie wiem.. Sam z wielu powodów bym chętnie poprotestował:-))))
Hala targowa, zachęcająca, ale.. nie dla wszystkich dostępna!
o właśnie...
Choć ja mam swoją interpretację tego znaku. Pies jest tylko przekreślony gdy idzie z człowiekiem, czyli samodzielna rundka psa po stoiskach dozwolona?;-)
Oliwek może nie musiałbym pokosztować, ale jakiegoś łososia czy tuńczyka to bardzo chętnie!
A oto i jedno takie dość przerażające miejsce: psia kosmetyka.
Chien chic. Ja jednak jestem przekonany, że i bez wizyty w tym zakładzie jestem wytworny w stroju i zachowaniu:D
Futro mam zadbane, parę siwych włosów dodaje mi tylko powagi i elegancji. Wąsiki zawsze mi wspaniale błyszczą, pazury wypolerowane i odpowiedniej długości. Ogon czysty i miły w dotyku. Sylwetka w sam raz, a urok osobisty to rzecz wrodzona.
Po bliższym spojrzeniu na zdjęcie stwierdziłem, że to chyba zakład dla pudelków. Baaardzo dużo ich spaceruje po francuskich ulicach,w zasadzie mogę napisać, że jak widzę pudla to wiem, że jestem we Francji.
http://www.chienchic-narbonne.fr
Katedra w Narbonie (Cathédrale Saint-Just-et-Saint-Pasteur)
Tylko kawałek, reszta akurat nie była dostępna (przerwa obiadowa;-), na zdjęciu widać jaka ta budowla jest ogromna.
http://www.sacred-destinations.com/france/narbonne-cathedral.htm
I jak widać i tak bym nie wszedł, nawet do ogrodu.


Carcassonne

http://www.carcassonne.org/

po polsku:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Carcassonne

To jedno z tych miejsc, których podczas wakacji osobiście nie odwiedziłem, a jedynie słuchałem opowieści o tym czy było ładne czy nie, czy rozczarowało itd.
Na zdjęciach tylko część miasta, Cite. Tylko po tej części Pani i Pan się kręcili.
Najciekawsze są mury zewnętrzne, można mieć wrażenie, że czas się cofnął i to tylko chwila aż z którejś bramy wyłoni się rycerz na koniu:-)
Turystów jest sporo, w zasadzie większa ilość niż można się spodziewać, ale i tak można pobyć wśród murów samotnie.. Po prostu większości nie chce się spacerować wokół Cite, wolą wejść od razu do środka i przejść się uliczkami. Uliczki pełne sklepów z pamiątkami i restauracji.
I w sklepach i w restauracjach ich właściciele na brak klientów nie narzekają.
Cite najciekawiej wygląda widziane z daleka, spacer wokół murów też wart polecenia, reszta jest po prostu taka jak każde inne turystyczne miejsce.
Widok na pozostałą część Carcassonne, na którą już Pani i Panu nie starczyło czasu.
I jeszcze widok wieczorową porą na mury:

18.10.2010

spacer w Perpignan


Pojawiły się przymrozki. Jeśli chodzi o mnie to jest to mi obojętne;-)
Jedynie mi żal, że balkon już nie jest taki dostępny, wczoraj nawet niektóre kwiaty zostały z niego usunięte. Duża palma zajmuje pół pokoju, a bananowiec stoi pod oknem, inne delikatniejsze kwiaty zajęły pozostałą wolną przestrzeń. Ostatnia zima wiele naszych roślin zmroziła, więc teraz odpowiednio wcześnie trzeba było o nie zabrać. Ja też chciałem pomagać w przenoszeniu donic, ale wzgardzono moją pomocą ("Enzo nie łaź pod nogami").


Dziś dalsze wspominki wakacyjne.. Jak tak to opisuję to mam wrażenie, że na wakacjach byłem z miesiąc, a to były jedynie 2 tygodnie;-)))
Tu wspomnienia z Perpignan, tak pojechałem do miasta! Szybko jednak znudziło mi się chodzenie po ulicach, szczególnie, że musiałem iść przy nodze, a nie tam gdzie ciągnął mnie mój nos...
Próbowałem też nawiązywać kontakty z miejscowymi psami, to one do mnie szczeknęły, do ja do nich.. no ale też zostałem za to skrytykowany..
Tak czy inaczej byłem w ciekawych miejscach(stadion, pewien sklep, a na zakończenie zamoczyłem brzuch w fontannie - ten film już wcześniej zamieściłem).
Ale po kolei, oto psia toaleta. Wiadomo, że pusta, bo większość psów gardzi takimi miejscami i woli jakieś dyskretniejsze..
Stacja z workami na psie odchody. W każdym miejscu co jestem, to szukam takich. Z ciekawości, bo Pani albo Pan zawsze mają w kieszeni dla mnie worki.
Bardzo przyjemny plac, podobało mi się tam, prawie jak na balkonie -dobry punkt obserwacyjny.
Oto i sklep, a w nim wszystko co potrzebuje kibic rugby, a w szczególności kibic U.S.A.P, czyli miejscowej drużyny
http://fr.usap.fr/
http://en.wikipedia.org/wiki/USA_Perpignan
mnie oczywiście najbardziej interesowały piłki, jednak żadnej nie dostałem:(
Potem Stade Aime Giral.
Była tam taka tabliczka, że psy nie mają wchodzić, ale nikomu nie powiedziałem, że zauważyłem.. wjechaliśmy.
http://fr.wikipedia.org/wiki/Stade_Aim%C3%A9-Giral
Stadion był pusty, tylko na małym boisku obok mali chłopcy mieli trening. Spoglądano na mnie, ale nikt nie powiedział, że mam opuścić ten sportowy obiekt, więc udało mi się zapozować do pamiątkowego zdjęcia.
A w mieście widziałem plakaty mojego sportowego idola, z którym dość mocno się utożsamiam
On teraz znów gra we Francji, w Racing-Metro 92, czyli Paryż.
Uważam, że zewnętrznie jest między nami spore podobieństwo, mamy też urodziny jeden po drugim;-). Na wspólnym zdjęciu byśmy się na pewno wspaniale prezentowali.
Np walka o piłkę w błocie, bieg za piłką po trawie, albo lenistwo na plaży.. mam masę pomysłów;-))))

lwie ryki




17.10.2010

na plaży

Jeszcze raz w roli głównej plaża w Saint Pierre la Mer, znajdująca się niedaleko Narbony.
Ta plaża bardzo, ale to bardzo mi się podobała. Była dokładnie taka jak lubię: szeroka, piaszczysta i praktycznie pusta;-)
Wiadomo, było już po sezonie więc stąd ten luz, inaczej to pewnie każdy centymetr plaży jest zajęty. Wtedy na pewno bym tam nie poszedł, bo nie miałbym swobody w bieganiu, pływaniu i kopaniu dołków w piachu.
A tak to korzystałem do oporu:
Te kolorowe bojki to mnie na początku troszkę intrygowały i musiałem je sprawdzić z bliska. Fakt, już kiedyś je widziałem, ale zapomniałem co to jest i teraz musiałem pooglądać ponownie.
Ciekawi mnie to, że jedyne co znajduje zawsze w morzu to mój aport. A przecież powinienem i trafić na jakąś rybę. Obok nas panowie mieli stanowisko łowieckie i coś tam wyciągali co jakiś czas. Nawet wykonałem szybką akcję i pobiegłem w ich kierunku - a konkretniej to w kierunku ich wiaderka z łupami;-)
Pan jednak tak zdecydowanie mnie wołał, że zawróciłem. To posłuszeństwo czasem mi ciąży..
Jak tak pędzę to ponoć groźnie wyglądam.
To ciekawe, bo to akurat są chwile w których jestem bardzo szczęśliwy, zadowolony i rozpiera mnie radość, że jest tak pięknie i że mogę wszystko...
A to ci rybacy plażowi;-)
Tam przy brzegu nie było jakoś mocno głęboko, ja wypływałem dalej niż oni zarzucali wędki, a jednak żadna ryba się o mnie nie otarła. A jednak oni coś wyciągali z tego morza..
Niestety tylko raz byliśmy na tej plaży. Szkoda, bo było tam naprawdę przyjemnie. Po pływaniu musiałem jeszcze przeżyć te wszystkie zabiegi pielęgnacyjne typu spłukiwanie soli, wycieranie futra..

Reserve Africaine de Sigean

Oto wycieczka podczas której wysypiałem się na kanapie w wakacyjnym mieszkaniu.
Chętnie bym te wszystkie zwierzęta osobiście poznał, ale nie wiem czy z wszystkimi spotkania byłyby przyjacielskie.
Spoglądając na zdjęcia myślę, że nie: nawet te ptaszyska są znacznie ode mnie większe, a o lwie to już nawet nie wspomnę;-)
Teoretycznie na teren rezerwatu pies może wejść, oczywiście siedzi ze swoimi właścicielami w samochodzie, bo tak się tam właśnie obserwuje zwierzęta.
Rezerwat ma też część którą zwiedza się na nogach, więc tam mógłbym spacerować, znając jednak siebie to wiem, że obszczekiwałbym każde zwierze które bym wyczuł i zobaczył.
Dlatego kanapowałem i z rezerwatu obejrzałem tylko zdjęcia i filmy;-)
Dziś parę zdjęć prezentuję.

Groźny struś.
Chodzą za samochodami( bo wiadomo, że auta na terenie rezerwatu nie jadą szybko), stukają dziobami w szyby - zdecydowanie lepiej mieć zamknięte okno.
Oficjalna strona rezerwatu, dostępna w różnych językach (po polsku niestety nie).
http://zoo.sigean.pagesperso-orange.fr/index.htm

Misie występują w dużej ilości. Głownie śpią w trawie, trzeba dobrze ich szukać wzrokiem.
Niektóre coś próbują robić, ale leniwie;-)
Część leży na drodze, ignorując samochody, choć może liczą na jakieś smakołyki?? Przy wjeździe do misiowej i lwiej części jest ostrzeżenie: nie zatrzymywać się, okna zamknięte. Uważać.
Lwia część:
4 lwy, wszystkie były w jednym miejscu, pod obserwacją pracownika rezerwatu, pracownik siedział w samochodzie.
Lwy głównie zajmowały się sobą i na przejeżdżające bądź stojące (w odpowiedniej odległości) samochody nie zwracały uwagi. Jednak należy być czujnym, to jednak spory kawał kota.
To również zwierz który potrafi przytłoczyć swoją masą:
Ten na (jego) szczęście w rezerwacie mieszka daleko od lwa, bo inaczej to pewnie byłby nieco nerwowy.
Zebry. Wydają się takie łagodne, ale z mojej psiej perspektywy to wydają się całkiem spore i jak łypną czasem okiem to można poczuć się niepewnie.
Ale taka pojedyncza zebra czyż nie wygląda niewinnie?
Tu rzut okiem na drogę prowadzącą przez poszczególne części rezerwatu:
Bocianie gniazda zajęte przez pawie:
Czyż nie wyglądają tak trochę jak my, psy?
Niby takie wredne, a tu jak leżą, aż kusi napisać że wyglądają słodko;-)))
Cętki w swobodnej pozycji:
I słoń, który łapie z tego małego wodospadu wodę trąbą.
Jeszcze kawałek z kopytnymi, to część gdzie spaceruje się już samodzielnie. Jednak zwierzęta swój teren mają w znacznej odległości od ludzi. Czują się tam swobodnie, a ludzie z daleka obserwują ich życie.
Na stronie rezerwatu można sprawdzić które zwierzęta są w jakiej części (samochodowej czy też pieszej). Wycieczka do tego parku zajmuje spokojnie kilka godzin.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...