11.03.2008

różności






Już po spacerze, nuda nuda nuda..Na łące dużo innych psów, dużo psich kup(z łąki nie trzeba zbierać), wyżarta trawa i zero alpejskiego powietrza.
Znalazłem fajny kijek, Pani chciała mi go nawet rzucić ale zauważyła, że na nim siedzi taki malutki ślimaczek. Odrzuciła kij na bok z obrzydzeniem, wielkie mi coś, taki ślimak, dla mnie był godny zainteresowania!
Przecież Pan we Francji jadł kiedyś ślimaki, pamiętam to dobrze, zapytam sie Pana czy mogę zamieścić jego zdjęcie z ślimakami, jest wesołe.
Pani kazała mi też wypluwać kawałki znalezionych piłeczek. Obok trenował ze swoją panią podobny do mnie pies. Miał warować i czekać na przywołanie, gdy jego pani sie odwracała plecami, to on szybko podbiegał do przodu:-), to dość chytre w ten sposób był bliżej. Zastanawiam sie czy też tak kiedyś nie zrobić.
Jak wychodziliśmy z domu, to przyjechał w karetce sąsiad Dziadek, panowie nieśli go na specjalnym krześle do domu. Niestety nie mogłem się przywitać. Ten Dziadek ma białe całkiem włosy i kiedyś często do mnie zagadywał i uśmiechał się do mnie. Teraz jest chory i już go nie spotykam na klatce schodowej. Pewnie w domu swoim tylko leży. Babcia Czesia też gdy Ją poznałem leżała, miała chorą nogę i nie miała siły by sama chodzić. Pamiętam, że w domu miała wózek, pewnie na nim czasem jeździła. Gdy byłem w Chorzowie, to mogłem tylko delikatnie Ją wąchać i nie mogłem ryć się z łapami na łóżko. Od Babci Czesi mam zielona kolczastą piłeczkę i często się nią na łące bawię.
Tu na ulicy często widzę jak różne osoby jadą na wózkach, albo mają jakby trzecią nogę(Pani mi podpowiada, że to się laska nazywa), albo pchają przed sobą opieradło na kółkach(chodzik-dopisek Pani).
Jak byłem bardzo mały, to zawsze siedziałem i sie gapiłem na te osoby z ciekawością i chciałem podbiegać by powąchać, ale niektórzy bali sie mnie. Teraz wiem, że nie mogę się tak narzucać i przechodzę obok grzecznie. Ale jak ktoś na mnie popatrzy i coś powie, to od razu merdam ogonem i okazuje radość całym sobą.
Interesujące są też dzieci, zawsze wyciągają ręce do mnie i krzyczą, a gdy podchodzę bliżej ze swoją sznupą, to płaczą albo krzyczą jeszcze głośniej. Jeszcze do końca nie rozumiem o co w tym chodzi. Ale gdy jesteśmy u Jagody, to zawsze staram sie wbiec do pokoju Niny, ona ma dużo ciekawych rzeczy na podłodze i szybko coś chowam do pyska i z tym uciekam. Buciki od lalek, klocki,figurki..ale Pani i Pan wszystko to mi zabierają. Nina ma też w kuchni swój stolik do jedzenia, ostatnio wylizałem jej miskę z czymś mlecznym:-)
Już nie reaguję tak mocno na inne psy na ulicy jak niegdyś. Po prostu nie wszystkie mnie interesują, to co sie będę bezcelowo napinał?
Jak dziś wracaliśmy do domu, mały, biały, kudłaty z daleka sapał i ciągnął swoja panią w moja stronę. Im byli bliżej, tym więcej sie darł. A ja powoli, statecznie przeszedłem obok..

na zdjęciach Pan w Normandii(2007) z bulots, potem one na talerzu, ja sprzed roku badający okolice domu i Babcia Czesia gdy mogła sama chodzić(2002)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...