Dziś całkiem dla mnie niespodziewanie miałem wizytę u lekarza.
Nie spodziewałem się tego, choć niby sugerowano iż należy iść skontrolować moje uszy.
Byłem pewien, że dość dyskretnie się drapałem..
Pani Cornelia bardzo mnie chwaliła więc postanowiłem zachowywać się podczas badania z godnością.
Pan wprawdzie przytrzymywał moją sznupę, ale zachowałem spokój.
Poza tym masa komplementów, których z powodu wrodzonej skromności;-) tu nie przytoczę, sprawiła, że ta wizyta była bardzo miła.
Tyle, że przez najbliższe 2 tygodnie muszę dostawać lekarstwo, do ucha!, bardzo tego nie lubię:-(
Najgorsze, że mam ponoć 2 kg zrzucić, obawiam się że to spowoduje ucięcie dostawy pewnych smakołyków.
Jak to jest, że słyszę pochwały dla mojej figury, a jednocześnie mam pozbyć się 2 kg?
Paręnaście dni temu na spacerze w Taunusie:
ehh, te psie uszy! my jesteśmy wszyscy w szoku, bo Dolar prawdopodobnie miał jakiś mały wylew czy coś w tym stylu i jedynym efektem tegoż jest... utrata słuchu, niemal całkowita. stało się to w sumie z dnia na dzień, jak zorientowaliśmy się, że nasz siwy pies już nie udaje, że nie słyszy, tylko faktycznie nie słyszy. widzi niezle i jeszcze lepiej posługuje się nochalem, ale brak słuchu bywa uciążliwy, bo np. na spacerze nie słyszy jak jedzie samochód czy nawet rower... ale dajemy radę. dobrze, ze nie stalo sie cos gorszego. a wiadomosc o endoprotezach jest budujaca, serio! pozdrawiam serdecznie z mroznego, ale slonecznego Slaska! Zlosnica
OdpowiedzUsuńEnzo,
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie, a te krople do ucha to nie sa takie straszne.
Moja Pani drapanko przesyla.
oj biedny Dolar!!
OdpowiedzUsuńpies sobie jednak zawsze poradzi, taka psia natura. duzo zdrowia dla Dolara:-)))