Ostatni w tym roku pobyt we Frankfurcie. Trochę sobie po lesie stadionowym pobiegałem.
W hotelu wprawdzie nie było mojego ukochanego legowiska, ale nie narzekałem. Turystyczne miałem ułożone pod biurkiem, więc powstała jakby buda;-). A hotelowa wykładzina była też wygodna i mogłem swoje orki robić w każdym miejscu.
Miły widok z okna:
Ale już w niedzielę w południe biegałem po lesie z którego nie było widać wieżowców, a ośnieżone Alpy. Nie wiem sam który widok jest mi milszy, bo wszędzie potrafię znaleźć jakieś plusy(minusy też, to prawda;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość