19.12.2013

1000!!

Powinienem chyba zacząć od kur i koguta. Postanowiłem przeprowadzić małe śledztwo i dowiedzieć się co się stało. Trasę popołudniowych spacerów zorganizowałem tak, aby przechodzić obok koguciej zagrody. Pomyślałem sobie, że obok biegnie droga dostępna dla każdego, nikt się nie będzie więc dziwił, że tam się kręcę. Może jakiś człowiek pojawiłby się na podwórku, to bym Panią poprosił aby zagaiła, że dawno tego pięknego koguta nie było widać. Wszystko miałem obmyślone. I co?
Idę, a tam na podwórku kury łażą i grzebią łapami jak za starych czasów! Jakby nie było tygodni, ba - miesięcy! bez ich obecności. Byłem po prostu zaskoczony zastaną sytuacją. A może to jakiś.. matrix? Ktoś wyłapał moje myśli gdy tamtędy przechodziłem i szybko kurnik znów został zapełniony? Nie wiedziałem co myśleć, naprawdę! Na wszelki wypadek przechodzę tam teraz codziennie. I kury nadal są.. nawet jak były brzydsze dni. Nie wiem do jakiej temperatury drób może biegać po podwórku? Pomyślałem, że zagadam koguta, niech wyjaśnia co się z nimi działo;-). Podchodzę do ogrodzenia, a tu pojawia się jakiś dziadek i trawę zaczyna kosić, spłoszyło mnie to. 
Ciągle się też zastanawiam po co w grudniu kosić taką przemarzniętą trawę. Widzę w tej historii białe plamy i podejrzewam, że muszę zaakceptować fakty: koguciej gromadki nie było, ale teraz są w komplecie. I tyle.
Moje drugie zdziwienie to zniknięcie z dnia na dzień Śnieżka. Niestety Szarotka nie chce o tym rozmawiać, a ja podejrzenia swoje(smutne) mam. Nigdy koni nie pytałem w jakim są wieku, co do zdrowia to nigdy nie słyszałem narzekań. No ale..
Szarotka jednak nie jest samotna, jest z nim Szatyn. Z tego co zauważyłem, to dobrze się dogadują, nawet już miały kurs bryczką i Szatyn szedł z Szarotką tak równo jakby od dawna robili to razem.
Dla mnie jednak jest to duża zmiana, nowa postać. Potrzebuję chwili czasu by się przyzwyczaić że jest inaczej. Oczywiście nowego kolegę bacznie obserwuję i czuję, że też bywam przez niego obserwowany.
Tu też zaszła zmiana. Powyciągano tyczki, wycięto trawę, krzaki i drzewa.
Po roku oczekiwań jednak zacznie się tu jakaś budowa. Koty na pewno niezadowolone, bo to był jeden z ich popularniejszych  terenów łowieckich. Ja tu wprawdzie nie biegałem( na zdjęciu nie widać, ale ten plac przylega do dość ruchliwej drogi), ale też żałuję, że nie będzie to już pozarastana łąka.
I tak kończę pierwszy tysiąc blogowych wpisów:-), i sam sobie życzę kolejnego tysiąca!

2 komentarze:

  1. Gratulacje Enzo !
    Słodkiego miłego życia !
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje i tez pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość