11.02.2009

jednak..

Nie, to nie będzie notatka o tym, że zima jednak wróciła.
Chociaż fakt, że warunki atmosferyczne uległy pogorszeniu i to mocnemu..
Wczoraj cały dzień padał deszcz, a popołudniu, gdy Pani zdecydowała się wyjść tak sypnęło śniegiem, że nie dało się oczy szeroko otworzyć!
Śnieg niestety od razu się topił, ale opady były mocne, dodatkowo wiatr urywał głowy i gałęzie z drzew.
Rano o jakiejś dziwnej godzinie nastąpiła pobudka, co dziwne Pani wstała pierwsza..
Nic mi to nie pasowało.
Nagle sprawy potoczyły się błyskawicznie: okrycie z mojej kanapy Pan zrzucił, pochwycił kanapę w objęcia i już z nią był w przedpokoju.
Nie, ja nie stałem biernie z głupia mina, ja próbowałem reagować i bronić swojego miejsca. Wskoczyłem na kanapę myśląc, że w ten sposób Pan jej nie ruszy. Pan mnie jednak zgonił.
W pięć minut z domu znikła kanapa, mój kolorowy dywan i wykładzina z dużego pokoju.
Poczułem się zdezorientowany.
Po jakimś czasie Pan wyszedł ze mną na poranną toaletę. Na chodniku stało wszystko to, co jeszcze kwadrans wcześniej stanowiło moją własność!!!

Tak sobie myślałem, że te gadki o likwidacji kanapy to takie straszenie, pogadają i zapomną. A tu nadszedł dzień w którym to się stało.
I jak dobrze pamiętam nowa kanapa w nowym mieszkaniu. Mój psi zegar mówi, że to kawał czasu choć Pani powiedziała, że to minie "jak z bicza strzelił".
Cokolwiek to znaczy.

3 komentarze:

  1. poruszająca notka,zrobilo mi się żal ale tak bylo trzeba.Enzusiu napewno dostaniesz nową kanapę a do tego czasu może czasem pozwolą ci poleżeć na swojej kanapie.Pozdrawiam Cię a Twojej Pani medal za wpis o takiej porze!!

    OdpowiedzUsuń
  2. taaaak! chodziło mi o Ammouliani :) dziękuję że mi przypomniałaś :)
    wiesz, gdybym miała do wyboru jechać na wakacje albo przeprowadzić się do cudownego własnego mieszkania z ukochanym mężczyzną i zwierzakiem, to chyba nie ma wątpliwości, że wolałabym tę cudną drugą opcję :) tymczasem nie wiem, kiedy będziemy mogli z Brzydalem w ogóle zamieszkać razem, a co dopiero kupić mieszkanie:(. przeprowadzka, kawałek nowego życia, fantastycznie! zazdroszczę :) a na wakacje zawsze będzie pora :D. u nas na dworze paskudnie, deszcz ze sniegiem i szaruga. w poniedziałek ide do nowego lekarza, może wreszcie będę mieć w głowie jakieś kolory.
    pozdrawiam gorąco
    Z-ca

    OdpowiedzUsuń
  3. jak juz wstali o takiej dziwnej porze to moglem podejrzewac, ze nic dobrego z tego nie bedzie.
    na ich kanapie to nie jest mi az tak wygodnie..

    OdpowiedzUsuń

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...