27.03.2008

z sierpnia 2007

Chciałbym jeszcze powspominać swój pobyt w Polsce w sierpniu. Mieszkałem wtedy u Kamy. Ciągle ją zaczepiałem, bo byłem młodszy i wydawało mi się, że będzie się chciała bawić tak jak ja. Ale w domu za bardzo nie mogliśmy się wygłupiać. Na noc musiałem być w sypialni z Panią i Panem, a Kama gdzie indziej.
:-)
Czasem zostawaliśmy sami w całym domu, ale każde gdzie indziej. Odkryłem wtedy, że łóżko jest bardzo niskie i miękkie i cóż..nie trudno sie domyśleć co z tym zrobiłem.
Nie zawsze miałem dobry refleks i zostałem przez Panią od Kamy nakryty..no i moje futro tez mnie demaskowało.
Wiem, że nie wolno ale pokusa była silniejsza. U nas w domu do sypialni nie mogę wchodzić, a samo łóżko jest wysokie. Choć myślę, że dałbym rady wskoczyć:-)
Któregoś dnia pojechaliśmy nad wodę, było to jezioro z jednej strony miało plażę. Pogoda jak na lato była marna więc oprócz nas nikogo więcej nie było.
Pani od Kamy miała aport i ja z Kamą mieliśmy go przynosić z wody.
Nim jednak do tego doszło zauważyłem boję..
Nie wiedziałem jednak co to jest, a na pierwszy rzut oka wyglądało kolorystycznie jak aport więc pobiegłem do wody jak strzała. Chwyciłem w zęby ale jakaś siła nie pozwalała mi odpłynąć. Ten niby-aport był boją oznaczającą teren kąpieliska..
Nie mogłem w to uwierzyć, że tego nie da sie wyciągnąć i dłuższą chwilę młóciłem łapami w wodzie w jednym miejscu. Pan i Pani mnie wołali, ale jak miałem do nich pobiec bez tego niby-aportu?
Pan zdjął buty i po mnie tam przyszedł, wtedy się zorientowałem, że mam już tej boi nie szarpać. Pani oczywiście się stresowała, że jakaś głupota mi tam strzeli do łba.
Dalsza część naszego pobytu nad wodą upłynęła na aportowaniu, pływaniu, biegach z Kama po piasku.



tutaj ja przejąłem aport

czekamy z Kamą na daleki rzut aportem, kto pierwszy go dopadnie:)

Kama na piachu z aportem, cała w ruchu!

a tutaj ja po akcji z bojką..

2 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu spogladam do Waszego bloga i jestem pod wrażeniem. Mam nadzieję, że nie obraziliście się za umieszczenie linku pod hasłem "nienormalni". Bo jesteśmy nienormalni.
    Pozdrawiam
    Robert i Tango

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze sie, ze Pan tu zaglada. Oczywiscie nazwa zakladki pasuje do nas:-)
    serdecznie pozdrawiamy,Kasia

    OdpowiedzUsuń

napływ spamu spowodował, że została włączona moderacja, prosze o wyrozumiałość